We wrześniu 2009 roku UEFA jednomyślnie zatwierdziła koncepcje finansowego fair play. Jednak już wtedy, zaczęły pojawiać się pytania co to realnie ma zmienić.
Od jakiegoś czasu obserwujemy ekspansje na rynek piłkarski petrodolarów prosto z Kataru, Emiratów Arabskich i można by tak było długo wymienić. Można się cieszyć z tego, że pojawiły się nowe mocne drużyny z zawodnikami, których grę lubimy oglądać, jednak co to oznacza dla całości futbolu. Podniesienie płac do horrendalnych poziomów, a także bardzo wysokie ceny za wcale nie wybitnych zawodników. Z punktu widzenia piłkarza najważniejszym aspektem finansowego Fair Play jest realizacja płacy zapisanej w kontrakcie na czas. Można tu przytoczyć dość mało znany fakt, gdy menadżer Ireneusza Jelenia odradzał mu przejście do Racingu Santander, gdyż klub nie płacił zawodnikom i miał duże zaległości w stosunku do piłkarzy.
Głównym założeniem z perspektywy klubu jest to, że aby wydawać pieniądze, trzeba będzie je najpierw zarobić. Pozwoli to na ograniczanie zadłużeń klubów, a także na uzdrowienie sytuacji na rynku transferowym. Dużym udogodnieniem jest to, że narodowe federacje piłkarskie mogą dostosowywać to prawo do lig, którymi zarządzają. I tak przykładem może być angielska Premier League.
Od następnego sezonu, kluby, które wydają na płace więcej niż 52 mln. funtów rocznie, będą mogły podnieść budżet płacowy zaledwie o 4 mln funtów rocznie. W obecnej stawce angielskiej ekstraklasy 13 z 20 drużyn przekracza ten limit. Zmusi to ligowych potentatów do sprzedawania mało potrzebnych zawodników, a drużynom słabszym, które wydają mniej niż 52 mln funtów rocznie pozwoli na zatrudnianie lepszych zawodników. Druga z zasad, która wejdzie w życie, to to, że kluby nie będą mogły odnotować strat większy niż 105 mln funtów w ciągu trzech najbliższych lat. Gdyby ta zasada obowiązywała od trzech sezonów wstecz nie sprostałoby jej Chelsea, Liverpool, Manchester City, a także Aston Villa. UEFA jest dużo ostrzejsza i klubom, które mają występować w Lidze Mistrzów, lub Lidze Europejskiej, zezwala na straty maksymalnie dochodzące do 40 mln funtów w okresie 3 lat.
Już niedługo czymś normalnym, może się stać wykluczanie klubów z europejskich rozgrywek własnie za przekroczenie tego limitu, jednak czy będzie też tak w stosunku do znaczących europejskich firm ? Trudno jest to nam sobie wyobrazić, jednak zobaczymy jak będzie to działać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz