Niestety po dwóch meczach z Ajaxem, Legia podobnie jak w sezonie 2014/2015 odpadła z Ligi Europy. Warszawskiej drużynie nie udał się rewanż za poprzednią dotkliwą porażkę, w której duży udział miał Arkadiusz Milik. Pomimo remisu 0:0 sprzed dwóch tygodni Legia nie zdołała poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Onane w rewanżu i nie zdobyła gola na wyjeździe, który mógłby zaważyć na całej rywalizacji.
Praktycznie od początku okienka transferowego było wiadomo, że ofensywa stołecznej drużyny będzie musiała być zupełnie przebudowana po odejściu Nemanji Nikolica, oraz Aleksandra Prijovica. Zarząd Legii nie robił problemów z odejściem swoim najlepszym napastnikom, po otrzymaniu 3,5 milinów euro za tego pierwszego, oraz 1,5 miliona euro za drugiego. W ich miejsce szybko zakontraktowany został Chima Chukwu oraz Tomas Necid. Szczególnie ten drugi miał okazać się dużym wzmocnieniem drużyny i kluczowym zawodnikiem w dwumeczu z Ajaxem. Tymczasem podczas rewanżu z Holenderską, Jacek Magiera na szpicy ustawił Michała Kucharczyka. Nominalny skrzydłowy nie poradził sobie w roli napastnika, ciągnęło go do bocznych sektorów przez co zabierał miejsce swoim kolegom z drużyny, dodatkowo nie wiedział jak się zachować w szesnastce przeciwnika. Polak dostał szansę, ponieważ dwójka sprowadzonych napastników notuje beznadziejny start w drużynie mistrza Polski. Czech posiada bogate CV, ale wyraźnie widać że brakuje mu wiary we własne możliwości oraz pewności siebie. Dodatkowo jest powolny na boisku i zupełnie nie potrafi zrozumieć wspólnego języka z kolegami z drużyny. Chukwu natomiast miał kilka przebłysków, dzięki którym pokazał że w przyszłości może być ciekawą opcją w ofensywie, jednak na ten moment jest zawodnikiem który każdy mecz zaczyna z ławki rezerwowych.
W rewanżu, podobnie jak w pierwszym meczu Jacek Magiera postawił największy nacisk na defensywe. Zabezpieczenie bramki Arkadiusza Malarza było pierwszym zadaniem postawionym zawodnikom Legii. Zarówno Jodłowiec, jak i Kopczyński rzadko przekraczali linię wyznaczaną przez futbolówkę, zostawali głęboko aby służyć za wsparcie dla defensywy Wojskowych. Boczni obrońcy wychodzili z ofensywnymi akcjami tylko wtedy, gdy zawodnicy Ajaxu zostawali na swojej obronie i w czekali na zawodników Legii. Z przodu ustawieni zostali dobrze wyszkoleni technicznie Guilherme, Ofoe oraz Kazaiszwili, którzy mieli za zadanie odbierać i przytrzymywać wybijane przez defensywę piłki, a następnie zagrywać je prostopadle. Ponadto kluczem do rozbijania akcji Holendrów miało być szybkie doskakiwanie do odbiorców podań i zablokowanie możliwości kolejnego zagrania. Przez bardzo długi czas była to skuteczna metoda, ponieważ po zagraniu futbolówki w jeden z sektorów Legii, zawodnicy Ajaxu byli zmuszeni do wycofania piłki i ponownego budowania akcji. Całość tej koncepcji miała doprowadzić do powtórzenia scenariusza z Warszawy. Przede wszystkim Wojskowi mieli nie stracić bramki, wciągnąć Holendrów na swoją połowę i wykorzystać jedną z szybkich kontr, która mogłaby zapewnić awans.
W sposób najbardziej widoczny można było zaobserwować, jak dużo Legia straciła zimą po straceniu w gruncie rzeczy przypadkowej bramki, zdobytej przez Veirgevera. Okazało się, że drużyna Jacka Magiery nie posiada jasno określonego awaryjnego planu na to spotkanie. Co prawda Legia przejęła inicjatywę, próbowała stwarzać sobie więcej sytuacji podbramkowych, jednak problemy z rozprowadzaniem akcji były nadal bardzo widoczne. Wyraźne ożywienie nadeszło, wraz z wejściem na boisko Moulina. W ciągu swojego 20 minutowego występu, Francuz zanotował dwa razy więcej podań niż Jodłowiec. Legia przestała wybijać piłki na oślep, ciężar gry starał się wziąć na siebie wspomniany Moulin. To wszystko nie miało bezpośredniego przełożenia na stwarzane sytuacje, dopiero w ostatnich minutach stołeczna drużyna wyraźnie ruszyła do przodu, co wiązało się jednak z całkowitym odsłonięciem tyłów. Tylko niefrasobliwość graczy Ajaxu uchroniła Legię przed utratą kolejnej bramki, w sytuacji gdy 5 zawodników holenderskich wyszło z kontrą na 1 warszawskiego obrońcę.
Pomimo przegranego dwumeczu z Ajaxem, zawodnikom, jak i trenerowi Magierze należą się słowa uznania. Bezbramkowy remis w Warszawie, był pierwszym od dwóch miesięcy meczem, w którym Ajax nie zdobył bramki. Oczywiście pozostanie wielki niedosyt i rozczarowanie. Holendrzy nie wyglądali na drużynę, której nie da się przejść, zarówno w Warszawie jak i w Amsterdamie. Legia kończy swoją przygodę w europejskich pucharach, podczas której byliśmy świadkami wielu pamiętnych dla całego polskiego futbolu momentów. W tej chwili najważniejszym wydarzeniem w drużynie mistrza Polski, będzie finał sporu pomiędzy właścicielami drużyny, który zadecyduje o przyszłości Legii. Może okazać się, że będzie to ważniejsze spotkanie, nawet od dwumeczu z Ajaxem.
Praktycznie od początku okienka transferowego było wiadomo, że ofensywa stołecznej drużyny będzie musiała być zupełnie przebudowana po odejściu Nemanji Nikolica, oraz Aleksandra Prijovica. Zarząd Legii nie robił problemów z odejściem swoim najlepszym napastnikom, po otrzymaniu 3,5 milinów euro za tego pierwszego, oraz 1,5 miliona euro za drugiego. W ich miejsce szybko zakontraktowany został Chima Chukwu oraz Tomas Necid. Szczególnie ten drugi miał okazać się dużym wzmocnieniem drużyny i kluczowym zawodnikiem w dwumeczu z Ajaxem. Tymczasem podczas rewanżu z Holenderską, Jacek Magiera na szpicy ustawił Michała Kucharczyka. Nominalny skrzydłowy nie poradził sobie w roli napastnika, ciągnęło go do bocznych sektorów przez co zabierał miejsce swoim kolegom z drużyny, dodatkowo nie wiedział jak się zachować w szesnastce przeciwnika. Polak dostał szansę, ponieważ dwójka sprowadzonych napastników notuje beznadziejny start w drużynie mistrza Polski. Czech posiada bogate CV, ale wyraźnie widać że brakuje mu wiary we własne możliwości oraz pewności siebie. Dodatkowo jest powolny na boisku i zupełnie nie potrafi zrozumieć wspólnego języka z kolegami z drużyny. Chukwu natomiast miał kilka przebłysków, dzięki którym pokazał że w przyszłości może być ciekawą opcją w ofensywie, jednak na ten moment jest zawodnikiem który każdy mecz zaczyna z ławki rezerwowych.
W rewanżu, podobnie jak w pierwszym meczu Jacek Magiera postawił największy nacisk na defensywe. Zabezpieczenie bramki Arkadiusza Malarza było pierwszym zadaniem postawionym zawodnikom Legii. Zarówno Jodłowiec, jak i Kopczyński rzadko przekraczali linię wyznaczaną przez futbolówkę, zostawali głęboko aby służyć za wsparcie dla defensywy Wojskowych. Boczni obrońcy wychodzili z ofensywnymi akcjami tylko wtedy, gdy zawodnicy Ajaxu zostawali na swojej obronie i w czekali na zawodników Legii. Z przodu ustawieni zostali dobrze wyszkoleni technicznie Guilherme, Ofoe oraz Kazaiszwili, którzy mieli za zadanie odbierać i przytrzymywać wybijane przez defensywę piłki, a następnie zagrywać je prostopadle. Ponadto kluczem do rozbijania akcji Holendrów miało być szybkie doskakiwanie do odbiorców podań i zablokowanie możliwości kolejnego zagrania. Przez bardzo długi czas była to skuteczna metoda, ponieważ po zagraniu futbolówki w jeden z sektorów Legii, zawodnicy Ajaxu byli zmuszeni do wycofania piłki i ponownego budowania akcji. Całość tej koncepcji miała doprowadzić do powtórzenia scenariusza z Warszawy. Przede wszystkim Wojskowi mieli nie stracić bramki, wciągnąć Holendrów na swoją połowę i wykorzystać jedną z szybkich kontr, która mogłaby zapewnić awans.
W sposób najbardziej widoczny można było zaobserwować, jak dużo Legia straciła zimą po straceniu w gruncie rzeczy przypadkowej bramki, zdobytej przez Veirgevera. Okazało się, że drużyna Jacka Magiery nie posiada jasno określonego awaryjnego planu na to spotkanie. Co prawda Legia przejęła inicjatywę, próbowała stwarzać sobie więcej sytuacji podbramkowych, jednak problemy z rozprowadzaniem akcji były nadal bardzo widoczne. Wyraźne ożywienie nadeszło, wraz z wejściem na boisko Moulina. W ciągu swojego 20 minutowego występu, Francuz zanotował dwa razy więcej podań niż Jodłowiec. Legia przestała wybijać piłki na oślep, ciężar gry starał się wziąć na siebie wspomniany Moulin. To wszystko nie miało bezpośredniego przełożenia na stwarzane sytuacje, dopiero w ostatnich minutach stołeczna drużyna wyraźnie ruszyła do przodu, co wiązało się jednak z całkowitym odsłonięciem tyłów. Tylko niefrasobliwość graczy Ajaxu uchroniła Legię przed utratą kolejnej bramki, w sytuacji gdy 5 zawodników holenderskich wyszło z kontrą na 1 warszawskiego obrońcę.
Pomimo przegranego dwumeczu z Ajaxem, zawodnikom, jak i trenerowi Magierze należą się słowa uznania. Bezbramkowy remis w Warszawie, był pierwszym od dwóch miesięcy meczem, w którym Ajax nie zdobył bramki. Oczywiście pozostanie wielki niedosyt i rozczarowanie. Holendrzy nie wyglądali na drużynę, której nie da się przejść, zarówno w Warszawie jak i w Amsterdamie. Legia kończy swoją przygodę w europejskich pucharach, podczas której byliśmy świadkami wielu pamiętnych dla całego polskiego futbolu momentów. W tej chwili najważniejszym wydarzeniem w drużynie mistrza Polski, będzie finał sporu pomiędzy właścicielami drużyny, który zadecyduje o przyszłości Legii. Może okazać się, że będzie to ważniejsze spotkanie, nawet od dwumeczu z Ajaxem.
Co ma Legia do Lubanskiego?
OdpowiedzUsuńCasino.com - DrmCD
OdpowiedzUsuńCasino.com. is one of the most reliable and 아산 출장마사지 trusted Internet gambling websites in the world. Read honest reviews, find exclusive bonuses, 영주 출장마사지 and share your Rating: 3 순천 출장안마 · 순천 출장안마 1 충청북도 출장샵 vote