Kilka dni temu mogliśmy mówić o prawdziwym piłkarskim śnie drużyny Chapecoense, która pierwszy raz w historii klubu awansowała do finału rozgrywek Copa Sudamericana ( odpowiednik Ligi Europejskiej ). Niestety 29 listopada dotarła do nas informacja o katastrofie samolotu, którym podróżowała brazylijska drużyna. Na pokładzie maszyny prywatnej linii lotniczej Lamia było 22 graczy Chapecoense, 28 członków sztabu i pracowników klubu, 22 dziennikarzy i dziewięć osób załogi, w sumie 81 osób. Katastrofę w Kolumbii przeżyło sześć osób, w tym trzech piłkarzy: obrońcy Neto, Alan Ruschel i bramkarz Follmann. Ponadto wśród ocalałych znalazło się dwoje członków załogi i jeden dziennikarz. W szpitalu zmarł niestety Danilo Padilha, golkiper ciężko ranny w zdarzeniu.
Klub z 166-tysięcznego miasta przeżywał najlepszy sezon w swojej krótkiej historii. Został założony w 1973 roku z połączenia dwóch amatorskich drużyn. Jeszcze w 2009 roku występował w Serie D, czwartej lidze w kraju. W 2014 roku awansowali do Serie A, dołączając do elitarnych zespołów z wielką historią i znacznie mocniejszym zapleczem. I nie odstawał z tego grona. To była jedna z tych historii o piłkarskich kopciuszkach, które pracują na to, by znaleźć się pośród wielkich. Historia piłkarzy, trenerów i pracowników klubu, którzy stają przed szansą na namieszanie w szykach faworyzowanych rywali - tak jak w Copa Sudamericana, w którym Chapecoense odprawiło z kwitkiem Independiente i San Lorenzo, niespodziewanie wchodząc do finału rozgrywek. Po raz pierwszy w historii ten zespół miał zagrać w meczu o taką stawkę. Ale ta opowieść nie ma niestety szczęśliwego zakończenia.
- Ten zespół był jak rodzina, żyliśmy w harmonii i szczęściu. Wczoraj rano, gdy żegnałem się z piłkarzami i działaczami, powiedzieli mi, że jadą zrobić wszystko, żeby ten sen się ziścił. Tej nocy sen się skończył - powiedział w wywiadzie dla dziennika "Bom Dia Brasil" szef rady nadzorczej klubu David De Nes Filho. Jego nazwisko widniało na liście zaproszonych na mecz w Kolumbii, jednak ostatecznie nie znalazł się na pokładzie. Podobnie jak kilku piłkarzy, którzy z różnych powodów nie polecieli razem z resztą drużyny.
Na wzruszający gest zdecydowała się drużyna drugiego finalisty Copa Sudamericana, czyli Atletico Nacional, która zaproponowała przyznanie trofeum drużynie Chapecoense. Z inną propozycją wyszła Brazylijska Federacja Piłkarska (CFB) – zwróciła się do CONMEBOL, aby trofeum przyznane zostało obu finalistom. Przedstawiciele Konfederacji poinformowali brazylijskie media, że zastanowią się nad tym, ale nie zamierzają podejmować żadnych decyzji tak szybko.
Inne kluby brazylijskiej Serie A już zaoferowały swoją pomoc. Flamengo, Palmeiras i Sao Paulo zaproponowały, że mogą za darmo wypożyczyć piłkarzy do Chapecoense. Kolejna brazylijska uznana marka, Corinthians, wystąpiła z pomysłem, zgodnie z którym klub miałby przez najbliższe sezony mieć zagwarantowane miejsce w Serie A. Dodatkowo władze Brazylii ogłosiły trzydniową żałobę narodową. W Chapeco potrwa ona 30 dni, nie odbędzie się też tam żadna oficjalna impreza sylwestrowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz