niedziela, 22 października 2017

Nietoperze wychodzą z jaskini

Po ostatnim sezonie zakończonym przez zespół ze stadionu Mestalla na 12 miejscu, mało kto spodziewał się, że tegoroczna kampania rozpocznie się dla Valencii tak optymistycznie. Jak się okazuje, od 70 lat w klubie nie widziano wyników tego pokroju na początku ligi. Ponadto ostatnia seria  dziewięciu meczy w lidze bez porażki  miała miejsce w sezonie 2001/02, który zakończył się zdobyciem mistrzostwa kraju. Obecnie zespół z Valencii jest wiceliderem LaLiga z sześcioma zwycięstwami, trzema remisami i bilansem bramkowym 25:10.

Biorąc pod uwagę tak znaczącą przemianę drużyny nietoperzy, trzeba zwrócić uwagę na osobę trenera zespołu - Marcelino. Rok temu w analogicznym czasie, Valencia znajdowała się na 15 pozycji w tabeli, a w klubie panowała wręcz dramatyczna atmosfera. Potwierdzają to liczby -  w ciągu dwóch miesięcy zespół prowadziło aż 3 menadżerów ( Pako Ayesraran, Voro i Ceare Prandelli ). Włoch niespodziewanie zrezygnował pod koniec grudnia  zeszłego roku z prowadzenia drużyny z Mestalla, tłumacząc swoją decyzję biernością włodarzy na rynku transferowym. Sezon na ławce trenerskiej dokończył Voro, który od początku był świadomy tego, że nie zostanie po sezonie zostanie zastąpiony bardziej doświadczonym fachowcem.

Wraz z końcem rozgrywek ligowych, zdecydowano się powierzyć drużyne byłemu trenerowi Villareal -  Marcelino. Oficjalnie przejął on drużynę 1 lipca, a więc miał do przepracowania z drużyną cały okres przygotowawczy. W związku z tym w razie ewentualnej porażki menadżerskiej nie mógł zrzucać winy na brak odpowiedniej ilości czasu z drużyną.  Swoje ''panowanie'' w klubie Marcelino rozpoczął od kadrowej rewolucji. Valencię opuściło wielu doświadczonych zawodników, którzy w oczach trenera nie byli w stanie do poświęceń dla nietoperzy ( m.in. Nani, Enzo Perez, czy Aymen Abdennour ). W ich miejsce zostali głównie sprowadzeni gracze wypożyczeni, tacy jak  Kondogbia, Murillo, czy Goncalo Guedes, którzy znakomicie wkomponowali się w drużynę i stanowią obecnie o jej sile w każdej formacji. O ile praktycznie niemożliwe jest, aby PSG oddało Guedesa na stałe do Valencii,  to w przypadku pozostałych wypożyczonych graczy całkiem realne będzie wykupienie ich przez Valencię.


Oprócz transferów trafionych ''w dziesiątkę'' Marcelino potrafił przemówić do psychiki pozostałych zawodników i wydobyć z nich wszystko co najlepsze. Piłkarze, którzy przez zawirowania w klubie i na ławce trenerskiej nie mogli odnaleźć się w drużynie w końcu odzyskali pewność siebie, oraz powrócili do swoich szczytowych form. Jose Gaya gra w tym sezonie na miarę talentu, jakim został okrzyknięty i jeżeli do końca sezonu będzie prezentował taką dyspozycję, to śmiem wątpić, że zostanie na kolejny sezon w Valencii. Simone Zaza odzyskał swój instynkt strzelecki, strzelając siedem bramek przy tylko siedmiu oddanych strzałach w ostatnich pięciu kolejkach. W klasyfikacji strzelców La Liga ustępuje tylko Lionelowi Messiemu, jednak to właśnie Włoch został wybrany najlepszym graczem września w lidze. Do tego wszystkiego trzeba dodać, że Marcelino potrafi w odpowiedni sposób wprowadzić do pierwszego składu młodych graczy, czego najlepszym przykładem są Toni Lato i  Carlos Soler, którzy już teraz wyglądają jak przyszłe gwiazdy hiszpańskiej kadry.

Sam trener Valencii przyznaje, że jest to dla jego zespołu historyczny sezon, a ostatnie wyniki są bliskie ideału. Eksperci już teraz przeganiają się w swoich typach, które przewidują mistrzostwo Valencii. To właśnie nietoperze mają powtórzyć wyczyn Atletico Madryt sprzed trzech lat i przełamać dominację Barcelony i Realu. Atmosferę tonuje jednak Marcelino, który mówi o trzymaniu się ziemi i nie odpuszczaniu kolejnych meczy.  W mojej ocenie jest zbyt wcześnie na mówienie  nawet o TOP 4 dla Valencii,  jednak byliśmy świadkami wielu niespodzianek w świecie futbolu i nawet korona dla Valencii nie jest czymś niemożliwym do spełnienia się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz